Chrupek nie jest idealnym psem. Tak sądzą Ci, którzy go poznali w mniejszym lub większym stopniu: nasza rodzina, przyjaciele i znajomi. Dla nas jest ideałem. Najlepszy przyjaciel. Pewny budzik. Pieszczoch. Nieskończony temat do rozmów. Jest z nami już przez długi czas, dlatego stwierdziłem, że na tym blogu powinno znaleźć się dla niego specjalne, zaszczytne miejsce.

Długo myśleliśmy o psie. Ja podchodziłem do sprawy racjonalnie, z dużą rezerwą i obawami. Bubu była przekonana od zawsze, że każdy pies świetnie odnalazłby się w naszym życiu. Od samego początku miał się nazywać Chrupek, lub Chrupka w przypadku suczki. To czego się bałem najbardziej to odpowiedzialność. Myślałem, że trudno będzie nauczyć psa zostawać na te bite 8-9 godzin, kiedy jesteśmy w pracy. Wyobrażałem sobie pogryzione buty, głośniki, kanapę, mimo że wiedziałem, że i tak byśmy to jakoś przeboleli. Do tego spacery – te w zimę szczególnie. No i przede wszystkim, ktoś musiałby zaopiekować się Chrupkiem podczas naszych wakacji, czy wyjazdów. Poza tym nie chciałem mieć psa, który byłby z nami tylko w poranki, wieczorami i w weekendy, nie chciałem skazywać go na samotny dzień. Przeglądaliśmy już pieski w trójmiejskich schroniskach, jednak ostatecznie to ja stchórzyłem.

Mimo wszystko, Chrupek do nas trafił! Zaraz po Świętach Bożego Narodzenia. Nasz przyjaciel Michu, wysłał mi MMS-a w drugi dzień świąt z psiakiem o małej budowie i czarno białym namaszczeniu. Stwierdziłem, że nie ma co się zastanawiać – to jest ten czas i ten znak. „Przy okazji zrobię niespodziankę Bubu” – pomyślałem, która jeszcze lekko dąsała się z powodu mojej rezygnacji adopcji psa. Na drugi dzień Michu pojechał odebrać psa, który był dla nas „zaklepany” u poczciwego, starszego pana. Okazało się jednak, że piesek znany mi z MMS-a został zabrany, jednak u gospodarza został jego brat. Najwyraźniej tak miało być. Tak wyglądał Chrupek jak stał się członkiem naszej rodzinki:

 

Mały Chrupeczek

Mały Chrupek

 

Do ostatniej chwili utrzymywałem przybycie szczeniaka w tajemnicy przed Bubu. Przywiózł go do nas Michu. Specjalnie wyszedłem do niego na dwór, żeby przywitać się z małym psiakiem i przedstawić go Pauli osobiście. Był cudowny. Do mieszkania wróciliśmy oczywiście razem – w trójkę. Gdy Bubu zobaczyła małego Chrupka, serce mocno jej zabiło i dostała tzw. „hertz klekotów”. Został pokochany bezwarunkowo i natychmiastowo.

Przez pierwsze trzy miesiące Chrupek był dzielnym szczeniakiem, który szybko się uczył. Dostał serię szczepień przeciwko nosówce, z racji czego nie mógł wychodzić na dwór za potrzebą. Szybko załapał załatwianie się na specjalnie przygotowaną matę. Na początku nie wpuszczaliśmy go nawet na kanapę. Po miesiącu lądował już w naszym łóżku, żeby wygodnie ułożyć się w nogach i zasnąć razem z nami. Nigdy niczego nam nie zniszczył. Nauczył się zostawać sam. Pewnego dnia zostawiliśmy nawet włączony dyktafon, żeby stwierdzić czy nie szczeka lub nie piszczy. Puściliśmy 8 godzinne nagranie, które leciało sobie gdzieś w tle. Słychać było na nim mewy za oknem, rozmowy sąsiadów na klatce schodowej. Jedynym dźwiękiem jaki wydawał Chrupek było jego szorowanie pazurkami po parkiecie, kiedy się przemieszczał. Dzielny chłopak!

To właśnie ten mały, uroczy piesek jest symbolem zażegnania moich lęków i nowego rozdziału w życiu. Bałem się tej decyzji, a kiedy Chrupek znalazł się w naszym domu – cały ten strach wyparował. Teraz wiem, że nie należy się bać życia i wielu decyzji. Nie wyobrażam sobie dnia bez Chrupka. Ponadto to dzięki niemu znam już chyba pół bloku w którym mieszkam, bo Chrupek przyciąga do siebie ludzi. Powoli jednak staje się małym szczekaczem. Jest uprzedzony do dużych psów, bo został kiedyś zaatakowany przez  olbrzymiego kosmatego wilczura. Uszedł cało dzięki temu, że agresor przewrócił się biegnąc do niego. Udało mi się w tym czasie chwycić go w ramiona. Od tej pory, Chrupek jest psem o wielkim sercu i odwadze, ale do momentu kiedy jest na smyczy. Gdy wychodzimy na dłuższe spacery i hasa sobie beztrosko, podbiega do każdego psa i chce się z nim bawić. Czasami zdarzają się oczywiście nieporozumienia. Kiedy jednak jest na smyczy, włącza mu się obrońca i waleczne serce. Potrafi dawać łapkę, przybijać piątkę, siadać i leżeć, mimo to staramy się stosować beztroskie wychowanie. Myślę że Chrupek jest z nami szczęśliwy. My zdecydowanie nie wyobrażamy sobie życia bez niego.

 

Tak wygląda Chrupek jak ma zły dzień:

 

Chrupek

Chrupek – Hiena z „Króla Lwa”

 

 

 A tak kiedy ma dobry:

 

xchrupek2

 

 

xchrupek1