Zastanawialiście się kiedyś skąd wziął się u człowieka nawyk dłubania w nosie? Bakcyl penetracji rozprzestrzenił się na całą kulę ziemską – dłubią wszyscy: Polacy, Maorysi, Indianie, Pigmeje, święci i przeklęci.
Najczęściej używa się palca wskazującego, dlatego niektórzy nazywają go „palcem grzebalcem”. Można oczywiście wspomóc się innymi, gdy ten jest już oblepiony porządną babą. I tak do akcji wkraczają palec środkowy czyli tzw. „fucker” (jak wiadomo jest przeciwstawieństwem do znaku pokoju), serdeczny, mały, a czasem – ale to tylko dla wprawionych ludzi obdarzonych elastycznymi nozdrzami i wąską przegrodą nosową – przydatny jest również kciuk! Nieprawidłowa technika, lub zwykła nieuwaga czy pośpiech, może doprowadzić do podrażnienia błony i naskórka wewnątrz nosa, co z kolei prowadzi do krwawienia. No cóż… zdarza się prawda? Prawdopodobnie wielu ludzi uniknęło w ten sposób wylewu krwi do mózgu…
Najlepsza pora na dłubanie? Początek dnia! Nie ma to jak po przebudzeniu usiąść na łóżku, spojrzeć w okno i wprowadzić palucha do komory nosowej. Wiadomo, że aby swobodnie oddychać trzeba oczyścić nozdrza z ciał obcych, udrożnić drogi oddechowe wpuszczając kreta w postaci palca. Dobrze jest zrobić to również na noc, zapobiega to chrapaniu i pozwala na czyste, głębokie oddychanie nosem podczas snu. Uroczo dłubie się przy czytaniu książki, przeglądaniu newsów w necie, czy oglądaniu fotek swojej byłej lub obecnej dziewczyny na „naszaku” i „fejsie”. Wtedy mamy złudzenie, że dłubiemy przy niej – bezcenne…
Istnieją różne nazwy wydzieliny wydobywanej z czeluści nosowej. I tak z nosa można wydobyć: kozę, szablę, babę, funia, farfocla, kulkę etc. Ciekawą odmianą wydzieliny jest tzw. „szara baba imprezowa”. To właśnie z nią mamy do czynienia budząc się po imprezie, kiedy cały nos jest jakby z kamienia, a wnętrze zalega coś dziwnego. Dobry lekarz tzw. pierwszego kontaktu powinien znać ten przypadek i bez problemu ustalić diagnozę. Z tym przypadkiem zapoznał mnie swego czasu „my home boy” KX.
Prawdziwi dłubacze powinni mieć jedną zasadę. Nigdy nie zjadać swoich zdobyczy!!! Nie bez przyczyny ktoś, komu przeszkadza dłubanie mówi do nas: „Czego tam szukasz? Złota?” Wiadomo? Skoro węgiel przemienia się w diament, to co może stać się ze zwykłą babą z nosa? Chciałbym jeszcze zamieścić piękny tekst, jakim można obdarzyć wybrankę swojego brudnego serca: „Dla ciebie wszystko: gwiazdkę z nieba, kulkę z nosa…” No bo kto powierzyłby swoją integralną część ciała drugiej osobie? A baba na pewno jest czymś cennym dla naszego organizmu i ducha. Dłubanie przynosi ukojenie, głaszcze skołatane nerwy, tuli do snu, to tak „jakby róża przez otwarte wpadła okno”.

Adam, dłubanie w nosie, Ewa
Skąd jednak bierze się dłubanie w nosie? Czy jest to zdolność nabyta, czy wrodzona? Osobiście uważam, że i jedno i drugie. Dlaczego? Otóż wiadomo, że dzieci dłubią w nosie, oczywiście rodzice zwracają im uwagę i starają się temu zapobiec (słynne „nie dłub w nosie boś nie prosię”). Jednak dzieci musiały gdzieś to podpatrzeć. Gdzie? Jasne że u rodziców! Ci z kolei od swoich rodziców itd., aż dochodzimy do pierwszego człowieka czyli Adama. Tak moi drodzy – ADAM MUSIAŁ DŁUBAĆ W NOSIE!!! Po przechadzce rajskim ogrodem siadał pod drzewem życia i oddawał się rozkoszy penetracji nosa. Ewa musiała być bardzo wyrozumiałą kobietą, lecz jak wiadomo – niecierpliwą. Potem nauczyli się tego Kain i Abel. Kain zabił Abla bo ten nie chciał obrać mu kabla, a później potoczyło się samo. Nie wiem skąd wzięło się następne pokolenie, ale biorę pod uwagę in vitro. Wiem natomiast, że dłubanie w nosie przetrwało potop, upadek cesarstwa zachodnio rzymskiego, wszystkie wojny, rewolucje i pakt stabilizacyjny PiS, LPR i Samoobrony.
2013-12-17 at 20:06
1. Dłubanie w nosie jest związane z instynktem i podobnie jak zdolność myślenia, wyróżnia nas to na tle innych ssaków. Tylko człowiek ma odpowiednie ku temu organy, tzn. dostatecznie dużą dziurkę i odpowiednio pasujący palec. Kot i pies sobie nie pogrzebią, że o koniu nie wspomnę.
2. Pięknie to napisałeś, nie mogę wyjść ze zdziwienia, że ilość lajków jest równa zeru, podobnie rzecz ma się z komentarzami. Toruję więc drogę innym i zachęcam do wychodzenia spod płaszczyka hipokryzji i zaprzeczania że „absolutnie tego nie robię, bo to obrzydliwie”. Nikt mi nie wmówi że kozy z nosa wyciąga mu pęsętą odpowiednio przeszkolona kosmetyczka. Żeby było jasne, publicznie tego nie robimy, zwłaszcza kiedy skończyliśmy 8 rok życia. Tak samo rzecz ma się z bekaniem, bąkami i kupą. To są czynności intymne:) Ale skoro tyle się teraz otwarcie mówi i pisze o seksie, to dlaczego nie można czasem swobodnie pogadać o innych dziedzinach intymności?
3. Ja znam jeszcze boby, gile i baboki 🙂
2013-12-18 at 09:53
Wielki szacunek za „wyznanie wiary”. Nie każdego stać, aby przyznać się do dłubania w nosie… Boby, gile i baboki – urocze 😀