Moje postrzeganie świata zmieniły dwie postaci: sroka i kot. Nie zrobiły ponadto nic nadzwyczajnego. Kot nie okazał się Behemotem Bułhakowa, a sroka? Ot zwykły ptak. Coś jednak otworzyło mi oczy.
Pewnego razu zaobserwowałem na spacerze dość ciekawe zjawisko. W drodze na plażę przechodziłem obok starej działki, na której zadomowiły się koty. Było ich tam naprawdę dużo. Po misce pozostawionej przed wejściem do działki można było łatwo stwierdzić, że są regularnie dokarmiane. Tym razem na misce siedziała sroka. Wydawało się, że beztrosko skubie sobie rozmiękczony przez mleko chleb. Tymczasem obok niej – dosłownie na wyciągnięcie ręki – wygrzewał się na słońcu kocur. Zerkał na nią z zupełną obojętnością, najwyraźniej nie w głowie było mu teraz polowanie. Może to był poniedziałkowy ranek? W końcu nic tak bardziej nie demotywuje jak poranny początek tygodnia. Nie mniej jednak kocur miał głęboko w nosie to, że sroka dobiera się do jego zasłużonego posiłku.
Od razu do głowy przyszła mi myśl, że oto powróciła harmonia z rajskiego ogrodu. Zwierzęta żyją ze sobą w zgodzie, dbając jedynie o własne potrzeby, które nie godzą w interesy innych form życia. Ale czy w rajskim ogrodzie nie obowiązywał krąg życia? Jak to mogło wyglądać w świecie Adama i Ewy? Otóż wpadłem wtedy na pomysł, że po prostu zwierzęta zaspokajały swój głód innymi sposobami. Być może nie musiały się na wzajem zjadać? Ale czy Bóg był na tyle miłosierny również dla nich? Dziś lasom przeludnienie już nie grozi, ale to tylko zasługa wypędzonego człowieka, który zakłócił naturę.
Wiem już, że to co zaobserwowałem podczas spaceru było czystą iluzją. Sroka pożywiając się jedzeniem kocura, cały czas miała na niego oko. Do tego wyposażona jest w długi sztywny ogon umożliwiający szybkie poderwanie się do lotu. Wystarczył jeden nerwowy ruch kota, aby spłoszyć ptaka. Po prostu kocur nie był głodny, pozwolił najeść się swojemu drugiemu śniadaniu.
To otworzyło mi oczy. W końcu w tym również jest pełna harmonia. Między sroką, a kocurem nastąpiła standardowa korelacja, swego rodzaju rozpoznanie. Sroka mogła zrobić tylko tyle, na ile pozwoli jej kot. Pomyślmy sami ile takich kotów musieliśmy spotkać na swojej drodze życiowej?
Czy życie nie jest takim ucztowaniem na czyjś koszt i jednocześnie obserwowaniem własnej miski? W końcu żyjemy po to, aby zaspokoić swoje podstawowe potrzeby. Aby to uczynić potrzebne nam są środki materialne i niematerialne. Zapewniając sobie te środki umacniamy system społeczny w którym funkcjonuje tyle nacji. Chodząc do pracy na normalniejszych warunkach odprowadzamy podatki, które należne są państwu. Przeżywając miłość dochodzimy do momentu w którym pojawia się owoc tego uczucia – nowy członek społeczeństwa. Pokonując w trudach coraz to nowszy dzień, zaspakajamy swoje potrzeby, aby móc zaspokoić innych. Bierzemy natomiast od życia tylko tyle, ile nam pozwoli. Cały czas mamy oko na swój dorobek i ingerencję innych w nasz schemat życia.
Człowiek został obdarzony większą siłą umysłu, natomiast mniej odbiera świat w sposób impulsywny i instynktowny. W końcu gdybym to ja podszedł do tej miski, po prostu spłoszyłbym kocura swoją wyższością (tak to nazwijmy). No może podjąłby walkę, ale tylko po to, żeby spróbować swych sił lub pokazać niezadowolenie – jak to kocur. Co by jednak stało się, gdyby sroka weszła w konszachty z kotem? Mogliby się dogadać na ludzkich zasadach. Ja ci pozwolę wyjadać jedzenie z mojej miski, a ty namówisz człowieka żeby napisał karteczkę przy misce: „Panie rzuć pan chleba – głodne koty”. Niestety sroki nie potrafią mówić, i cały misterny plan spalił na panewce. Może dlatego właśnie zwierzęta nie potrafią porozumieć się z człowiekiem w sposób werbalny? Za bardzo by się do nas upodobniły. W końcu to sam człowiek wymyślił bajkę jak to kot palił fajkę, a srokę mianował ptakiem-złodziejem.
Obserwujmy zatem kogo pozbawiamy jedzenia i komu je udostępniamy. Niestety zostaliśmy przystosowani do ciągłej uwagi na ten fakt. Wiadomo, że łatwiej byłoby po prosu nie martwić się o stan swojej miski. My nie zostaliśmy wyposażeni w skrzydła i ogon. Nikt nam również nie podarowuje pożywienia. Dlatego cały czas mamy oczy szeroko otwarte. Nie wiem jak Wasze, ale moje są już zmęczone. Chcę się zdrowo odżywiać i chodzić regularnie spać. Po prostu żyć, tak z dnia na dzień. Tymczasem patrzę się na swoją prawie pustą miskę, będąc jednocześnie podłączony do paru innych. Filozof z „Rejsu” mówił: „nie mogę być jednocześnie twórcą i tworzywem”. Ja dziś mówię: nie mogę być jednocześnie sroką i kotem.
https://www.youtube.com/watch?v=RqG8Yf9X6FM
2014-08-18 at 12:43
Komentując nowy layout: brzydko, było ładniej; i strasznie mi się czciona rozjeżdża, apel o tejże zmianę!
2014-08-19 at 13:18
Stanie na straży własnej miski, prędzej czy później zmęczy. Wtedy co? Świat wchłonie i stanie się koniec? 😉
2014-08-24 at 20:34
Prawo silniejszego widoczne na każdym kroku i wszędzie dosłownie.To strasznie meczy… gdzie to Nas – ludzi prowadzi?Naturalna selekcja, słabsi muszą odejść i co dalej? stworzymy nadczłowieka silnego jak nigdy wcześniej ?
2014-09-01 at 17:20
Tyle różnych filozoficznych, egzystencjalnych wątków poruszyłeś w tym jednym wpisie. Niejeden tęgi umysł próbował już w opasłych księgach rozwikłać dylematy, o których tu wspominasz.
A ja tak brutalnie to skwituję 😉
Panie, a nie przyszło panu do głowy, że to przebiegłe kocisko po prostu hodowało sobie tą srokę na tych marnych ochłapach, jak prosiaka na rzeź? Przecież lepsza tłusta sroczka, wyczekana, wypieszczona, wyobserwowana ze ślinką w gardle niż jakaś tam rozbebłana papka w misce! 😀
W tych czasach to i kot mógł się cwaniactwa nauczyć…
Pozdro!