Najbardziej lubię banknot dwudziestozłotowy. W sumie takim najczęściej dysponowałem. Jest to suma optymalna, stosowana na wypady do niedrogiego baru lub spędzenia czasu w plenerze. Co mieści się w tej kwocie? Zestaw obowiązkowy to fajki i parę browców. Ewentualnie jakiś inny napój orzeźwiający. Z tym zestawem można miło spędzić wieczór, zabawiać znajomych ostatnio zasłyszanymi dowcipami, czy też prowadzić rozmowy o życiu i jego wszystkich aspektach. Dwadzieścia złotych to pieniądz niezbyt wygórowany, taka prawda, jednak dobrze wykorzystany może zdziałać cuda.

Inaczej jest z dwustuzłotówką. Nie wiem ile razy miałem ten banknot w portfelu. Rzadko się zdarza, a jak już to zostaje przeznaczony przede wszystkim na większe zakupy spożywcze lub zamieniony na jakieś nowe ciuchy. Nie pamiętam nawet jaki król na nich widnieje. Nie pamiętam też jego zapachu, jest zbyt ulotny. Polskie cwaniaki (bo nie nazwę ich mafiosami, to by ujmowało prawdziwym mafiosom) obracają takimi banknotami. Prawdziwy cwaniak nie trzyma pieniędzy w portfelu. Trzyma banknoty zwinięte w rulon – największym nominałem na zewnątrz – najczęściej nakładając na nie gumkę. Dziennikarze nie mogą przyjmować łapówek – to oczywiste. Lecz nie wszyscy wiedzą, że mogą przyjmować upominki do wartości dwustu złotych. To jest taka ogólnie przyjęta, legalna łapówka. Tak przynajmniej uczono mnie w szkole.

– $$$-

Dyszka kojarzy mi się tylko z jednym – paczka fajek i jakieś drobne z reszty, oczywiście lata temu. Zależnie od tego jakie papierosy się kupowało można było rozporządzić całą resztą na liczne sposoby. Pięćdziesiąt złotych najczęściej wyjmuję ze ściany płaczu – czyli bankomatu. Wiem, że jak wypłacę więcej, to szybciej stracę te pieniądze. Po prostu się rozejdą. Stówka to nic innego jak sposób na spędzenie wieczoru w mieście z dziewczyną. Kolacja, kino i jakieś inne drobiazgi. Możliwości zresztą jest wiele, w zależności od tego jak chce się spędzić czas.

Dwuzłotówka dla graczy w piłkarzyki jest tym, czym szczęśliwa dziesięciocentówka dla Sknerusa McKwacza. Często nabiera swojej wartości, a dzieje się to wówczas, gdy nikt w barze nie dysponuje taką monetą. Zaczynają się kombinacje lub po prostu pas. W zamierzchłych czasach dwa złote było utożsamiane z cheeseburgerem z McDonalda. To były piękne czasy.

Pięć złotych zawsze otrzymywałem w prezencie od babci. Towarzyszyły temu dwa powtarzane teksty. Na zmianę oczywiście: – „Masz, tylko nie wydaj wszystkiego od razu”, oraz – „Masz, tylko narkotyków sobie nie kupuj”. Nie pamiętam już na co przeznaczałem te pieniądze. W sumie za pięć złotych można mieć już dwa piwa. Symboliczna złotówka – suchy gofr lub mały lód. Niektóre piłkarzyki chodzą też na złotówki. Szkoda, że nie są one powszechniejsze.

Takie właśnie mam skojarzenie na temat pieniędzy. Przepraszam, że nie było nic o kursach walut, inflacji czy kryzysie – po prostu mnie to nie interesuje. Może kiedyś zacznę się tym przejmować, na razie wystarczy mi te dwadzieścia cztery złote w portfelu. Paczka papierosów, cztery soki w przystępnym barze i dwie partie piłkarzyków. Po co mi więcej? Przynajmniej dzisiaj…

http://www.youtube.com/watch?v=wy04c-6DEgE