Rysiek wiedział że to będzie udany dzień. Ostatni dzień jego służby w Komendzie Powiatowej w Mławie. Przechodził na zasłużoną emeryturę. Przez dwadzieścia lat był krawężnikiem w służbie MO. Potem awansował do pracy biurowej. Jego głównym zadaniem było nastawianie czajnika na gaz, czekanie aż woda się zagotuje, aby pod parą rozpieczętować możliwie jak największą liczbę listów. Przykładał się do tej pracy jak mało kto, z czasem na jednym czajniku zdołał otworzyć ponad 50 kopert. Dopiero potem przychodził czas na prawdziwą pracę – musiał przeczytać wszystkie listy i odłożyć je na dwie sterty – zatwierdzone i ocenzurowane oraz zachować szczególną ostrożność co do obywatela nadawcy. Tego ranka z rozrzewnieniem wspominał te czasy. Od razu nastawił czajnik na gaz, jednak tym razem przygotowywał sobie kawę. Kawa i pet obowiązkowa. Przeszedł do łazienki – spojrzał sobie głęboko w oczy, przełożył jajca na lewą stronę i zaczął myć zęby. Usta wypłukał denaturatem – jak zawsze, lubił ten posmak jagodzianki. Dokładnie w tym momencie odezwał się czajnik. Zalał kawę i odpalił peta. Mocno zbitego, ruskiego – takie palił od niepamiętnych czasów. Mimo że był policjantem zaopatrywał się w papierosy na mecie u gołębiarza. Miał takich kilka miejsc, które płaciły mu za protekcję. Gołębiarz płacił petami, Władek spirytusem, natomiast właściciel kafejki internetowej i pirat komputerowy nagrywał mu filmy dokumentalne i pornograficzne. Czasami Rysiek czuł się jakby miał całe miasto w kieszeni – oczywiście podziemne miasto.

Ostatni raz założył na siebie mundur, którego nigdy nie splamił. Tylko dlatego że zawsze do jedzenia kebaba i wszystkich fastfoodów podchodził z namaszczeniem. Siadał wygodnie na miejscu pasażera w suce, obkładał się serwetkami i jadł. Powoli, z wyczuciem i smakiem. Kebab o 12:30 u głupiej Helki był jego stałym punkcie w służbie. Razem z partnerem – zezowatym Kamilem wyłączali wtedy radio CB i zajeżdżali pod budki z kurczakami z rożna i kebabami u głupiej Helki. Helka zasłużyła sobie na tą ksywę bo była głupia. Wszystkie, nawet najprostsze zamówienia podliczała kalkulatorem i często je ze sobą myliła. Wiedziała jednak, że policjant Rysiek przyjedzie jak każdego dnia o 12:30 i zamówi rollo z cielęciną i sosem czosnkowym. Kroiła nawet mięso z rusztu już za kwadrans pięć po wpół do 13:00. Tak jak każdego dnia, tego również punktualnie podjechał radiowóz. Jednocześnie z nim z drugiej strony parkingu podjechało czarne stare BMW – obniżone z przyciemnianymi szybami i smokiem na tylniej szybie, prawdziwy rydwan wpierdolu.

Rysiek wysiadł z auta żeby podejść po swojego kebaba, widział jak głupia Helka nakłada już sosiwa, na bogato – Publiszki czosnkowy, jego ulubiony. Wiedziała że lubi do oporu. Sięgnął do kieszeni po odliczone 9 złotych, tym razem jednak postanowił dać głupiej Helce napiwek w postaci złotówki. A co? Niech ma! Tyle czasu była jego elementem udanej służby. Przystanął na chwilę żeby wymacać w drugiej kieszeni złocisza. W końcu udało mu się i przesypał dwie pięciogroszówki do całej puli. Spojrzał w kierunku budki – kierowca z czarnego BMW przejął jego kebaba! Odruchowo położył rękę na broni. Był w szoku! Nigdy jeszcze nie czekał na kebaba, głupia Helka zawsze czekała na niego. Podszedł do młodego typa i rzucił z wyrzutem:

– Pani co pan?! Przecież to mój kebab!

– Nie widzę pańskiego nazwiska na nim.

– Te sosiwo świadczy o tym, że jest mój, widzi pan taką małą górkę na górze? Helka zawsze tak mi leje sos, że tworzy się mała kupka na górze.

– Też mi coś. Tak czy inaczej zapłaciłem za niego i jest mój.

O nie! Tego dla Ryszarda było za dużo. Tyle lat wzorowej służby. Tyle niebezpieczeństw przebytych. Ochrona meczów Mławianki MKS Mława. Obstawa kangura matematycznego w Szkole Podstawowej nr 7. Spisanie gimnazjalistów za zapluwanie chodnika. No i w końcu bohaterska akcja udaremnienia sprzedaży kradzionego rowerku dla dziecka. Tak… ten ośmiolatek na pewno zapamięta, że nie warto zadzierać z policją.

Lata służby nie mogły zakończyć się w ten sposób – nie dla niego. Co powie Krystyna gdy przyjdzie do domu? Co powiedzą ludzie? Nie będzie w stanie spojrzeć w oczy nawet swojemu psu. Skierował się do radiowozu po wsparcie. Jeden koleś z BMW może w końcu stanowić dosyć duże zagrożenie dla ruchu lądowego.

– Kamil! Jedziem z tym śledziem! – krzyknął do partnera  i wskazał palcem typa z BMW, który powoli gramolił się do auta, żeby nie zaplamić tapicerki.

Akcja działa się szybko. Kamil za rozkazem Ryśka pobiegł do kierowcy z kebabem, natomiast Rysiek ile sił w nogach skierował się do głupiej Helki. Rzucił jej 10zł w drobnych i od razu zmienił kierunek w kierunku BMW.

– Zostaje pan zatrzymany za kradzież!

– Panie jak to? Przecież ja zapłaciłem za tego kebaba!

– Nie nie nie mój drogi – z uśmiechem powiedział Rysiek – to ja za niego zapłaciłem!

– Ja byłem pierwszy!

– Ale to mój kebab! – wrzasnął Rysiek i sięgnął po broń

Żarty się skończyły. Rysiek trzymał w ręku gumową pałkę o długości łokcia. Biała pałka zadziałała na kierowcę BMW jak płachta ta byka. Wyjął ze schowka na płyty z disco-polo gaz łzawiący. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Najpierw doszło do szybkiej wymiany zdań: Spierdalaj! To ty spierdalaj! A potem do wymiany ognia. Rysiek przeciągnął pałą po torsie faceta, ten natomiast dosyć niezdarnie rozpylił gaz. Po chwili wszyscy biegali jak opętani po parkingu krzycząc – moje oczy! Niech to przestanie tak szczypać. Kebab natomiast został porzucony i ostygł na siedzeniu BMW. Walka nie była warta świeczki. Finalnie Rysiek został ukarany za nadużycie władzy – przydzielono mu dodatkowy pół roku czas służby, którą miał spędzić przy obstawie meczów Radomiaka. Kierowca BMW został ukarany za napaść na funkcjonariusza podczas służby – dostał Prince Polo. Klasyczne. Kamil w wyniku poparzenia gazem łzawiącym pozbył się zeza i zaczął podrywać głupią Helkę.

Dziel się, jeżeli uważasz, że warto:
Pin Share