Droga do Nieba jest PROSTA! A właściwie jest prostą, a z pewnością mogłaby być – tu. Teraz! Nigdy nie byłem dobry z matematyki, do dziś mam problemy z rozliczeniem się za pizzę, ale z zajęć szkolnych z tego przedmiotu pamiętam jedną rzecz (no i może parę innych, ale nie pytajcie na wyrywki). Chodzi mianowicie o PROSTĄ. Ile prostych może przejść przez jeden punkt? Nieskończenie wiele. I właśnie na tym chciałem oprzeć całe moje rozważania na temat Nieba i jego wyobrażeniu. Jeśli jeden punkt jest w stanie zapewnić nam nieskończoność, to podobnie musi być z jedną sekundą. Pomyślmy jak wiele dzieje się w czasie jednej sekundy – nawet teraz. Ktoś się rodzi, ktoś umiera, ktoś zaczyna chodzić, ktoś przejmuje urząd premiera – jednym PROSTYM zdaniem – dzieje się bardzo wiele, zaczynają się procesy i zmiany. Pomyślmy, że w ciągu jednej sekundy w momencie gdy mijamy się z kimś na ulicy – spotykają się nasze dwa światy, na które z kolei składa się miliard myśli, zdarzeń, wspomnień, uśmiechów, pożegnań… Ilu ludzi jesteśmy w stanie spotkać w drodze do pracy czy szkoły? Ilu podczas letniego spaceru? Jedzenia lodów? Wycieczki rowerowej? Imprezy? Zakupów? Nie możemy oczywiście odczytać ich myśli – nie jesteśmy też skorzy do zawierania nowych przyjaźni – zwłaszcza w kolejce w Biedronce trzymając papier toaletowy za 4,49 zł. Na nasze szczęście istnieje pojęcie, a raczej idea Nieba – nieskończoności, najwyższego szczęścia – przedstawiana w wielu religiach na swój sposób, niemniej jednak, każdemu kto kiedyś o nim coś słyszał – w Teleekspresie lub tramwaju – świta coś, że tam musi być fajnie.
Jak jednak można wyobrazić sobie nieskończoność? Albo inaczej – jak nie zanudzić się na śmierć (jeżeli można umrzeć dwa razy) w nieskończoności? Chyba udało mi się znaleźć na to sposób. Wróćmy do naszej PROSTEJ, punktu i sekundy. W Niebie czeka przecież na nas tyle bliskich osób z którymi na pewno będziemy mogli nadrobić stracony czas, który został nam ukradziony jeszcze tu – za życia. Będą też kumple z wojska, Baśka z 2C z technikum, sympatyczna panna Krysia z turnusu trzeciego i masa ludzi którzy w jakimś stopniu – mniejszym lub większym otarła się o nasze życie. Będziemy mieć kupę czasu na to, aby wyjaśnić sobie wszystko – tylko tym razem szczerze, z pełnym zrozumieniem. Ci którzy nas krzywdzili zobaczą jak czuliśmy się w momentach upokorzenia czy kłótni – odczują to w sobie. Będzie również czas na opowiedzenie nowych i starych dowcipów, granie w piłę i kolekcjonowanie Pokemonów – ciekawe swoją drogą, ile Bóg ich wymyślił. Osobiście wizualizuję to sobie na zasadzie samej wymiany myśli, ale dopuszczalny jest również stary ziemski system – werbalny. Co ciekawego czeka na nas w nieskończoności? Może pielęgnacja talentów, które szczerze olaliśmy na ziemi lub na które nigdy nie mieliśmy czasu (czyli olaliśmy)? Co powiecie na naukę wokalu u samego Freddiego Mercury’ego? Granie pierwszych akordów na gitarze z Jimim Hendixem? Partię szachów z Rayem Charlesem w przerwach grania na pianinie? To jeszcze nie koniec! Jest przecież tyle pięknych książek i ich autorów – przegadanie pięciu nocy i dni z Hemingwayem czy Hłaską też mogłoby być całkiem niezłe? Jeżeli to Wam zupełnie nie odpowiada to może małe piwko z korzeniami i szlajanie się z Himilsbachem i Maklakiewiczem po nieskończoności? Z resztą – czemu miałbym decydować za Was – to Wasze Niebo. Wasza Nieskończoność. Wasza PROSTA.
2013-11-20 at 21:48
To w co wierzymy, tego doświadczymy. Czasy tylko są już inne. Nie w Niebie a tu na Ziemi mamy stworzyć obraz Nieba. Mówić szczerze, odnosić się z Miłością, mieć w sobie Pokorę, nie oceniać ludzi. Wszystko to jest trudne, ale zmieniająca się rzeczywistość i zmiany zachodzące we Wszechświecie wymagają tego od nas. I choć dość często jesteśmy aż nazbyt materialistyczni, to dla każdego jest czas aby podjąć decyzję, że wybiera Miłość i wszystko co jest jej odzwierciedleniem… ech.. tak łatwo mi to napisać, choć nad każdym słowem zastanawiam się.. ile zmian wprowadziłam w sobie? Czego jeszcze nie zmieniłam? Jak często jeszcze zdarza mi się ocenić innych? Ile razy przepraszam samą siebie i innych za błędy swojego ego…Budowanie Nieba na Ziemi jest dużo trudniejsze, niż po prostu śmierć i wygodne, cudowne Niebo, które opisałeś..ale może właśnie to nas ubogaca i to powoduje, że spotykając się Tam zabieramy ze sobą bagaż doświadczeń i takich, które nas wzbogacają i takich, o których choć nie chcielibyśmy, to mówimy szczerze, bo tam nie ma miejsca na gierki ego.
2013-11-20 at 23:20
To prawda. Bardzo ubolewam nad faktem, że brak nam empatii i Miłości. Właściwie to ona gdzieś jest, ale bardzo nieśmiało schowana. Jesteśmy jednak nadal tylko ludźmi…
Pozdrawiam
2014-01-24 at 06:47
Trochę prywaty: przeczytałem powyższe refleksje kierując się śladem pozostawionym przez Autora „Prostej” na moim blogu „Dom na Prostej”. Wpis był nieco tajemniczy i intrygujący. Intuicja podpowiada mi co Autor miał na myśli, ale nie jest to najważniejsze. Niedopowiedzenie jest piękne i niech tak pozostanie. A co do tematu powyższego wpisu, to szczerze kibicuję tym, którzy mają odwagę myśleć o niebie (jakie by nie było ich wyobrażenie, bo przecież „Ani oko nie widziało…”), mają odwagę o nim przypominać przemielonemu przez codzienność światu i chcieliby (jak rozumiem) sami tam się znaleźć. W takim razie jest nas więcej 🙂